niedziela, 13 października 2013

Rozdział 2: Do you think that this has no regrets?

- Dobrze wiesz, że tego nie chciałem. - syknął przez zaciśnięte zęby.
- Nie, wcale. Przecież nie chciałeś pieprzyć się z laskami, których nie znałeś imion. Pieprzyć wszystkich moich przyjaciółek i mojej siostry. Nie chciałeś tego, prawda?! - krzyknęłam, a łzy coraz szybciej ciekły po moich policzkach. Kiedy wiedziałam, że nie ma zamiaru nic mi na to odpowiedzieć, zaczęłam kontynuować. - A później, kiedy już najmniej mnie potrzebowałeś, zacząłeś się mnie wypierać.. twierdząc, że zniszczę ci reputacje. I tego także nie chciałeś? - moje wargi zaczęły drżeć od ciągłego płaczu. Mogłabym rozlecieć się przez każde kolejne wypowiedziane słowo. Nie chciałam pokazywać mu, że mnie to bolało.. ale nie umiałam.
- Zamknij się! - wrzasnął mi prosto w twarz, tym samym sprawiając, że odsunęłam się od niego kawałek. Bałam się jego bipolarności. - Sądzisz, że tego nie żałuje? Byłem gówniarzem, miałem tylko 15 lat. Czego ty ode mnie oczekiwałaś? Że będziemy szczęśliwą parką już do końca życia? Wchodziłem w etap dojrzewania, chciałem zobaczyć jak to jest być skurwielem. Ale wiem, że to nie było dobre, że cię zraniłem. Przecież czasu nie cofnę, więc czego ty ode mnie oczekujesz? - powiedział, ciągle patrząc w moje oczy.
- Na przykład głupiego słowa przepraszam. - wzięłam głęboki oddech. - Chociaż ono też nic nie zmieni. - dodałam i mijając go, zaczęłam iść w stronę parkingu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w naszym pokoju i zapomnieć o dzisiejszej nocy, która miała być "niezapomniana". Jednak ja wole jej nie pamiętać. Wyjęłam z torebki telefon i wystukałam numer Emmy.
- Halo? - usłyszałam jej głos. Był czysty, co mnie dziwiło. Przecież była w klubie, a żadne hałasy nie dobiegały do moich uszu.
- Chodźcie już z Emily, wracamy do domu. - mruknęłam jak najbardziej entuzjastycznie, chociaż wiedziałam, że Emma wyczuje, że coś się stało.
- Okey, tylko zadzwoń do niej. - powiedziała dziwnie podejrzanie.
- To nie jest z tobą? - zapytałam opierając się o samochód.
- To przecież wy byłyście razem, nie widziałam was przez całą imprezę. - w sumie miała racje. Tylko, że Emily została później sama w klubie.
- Zadzwonię do niej i zaraz się dowiemy, gdzie jest. - mruknęłam uspokajająco.
- Okey, a ja już idę na parking. - odpowiedziała, rozłączając się.
Zadzwoniłam do przyjaciółki, ale nie odebrała. Nawet nie było żadnych sygnałów co oznaczało, że musi mieć wyłączoną komórkę. Opadłam na zimną ulicę i zamknęłam na chwilę oczy. Przez głowę przelatywały mi różne scenariusze w roli głównej z Emily. Wzdrygnęłam się przestraszona, a mój wzrok utkwił w postaci idącej w moją stronę. Nie mogłam rozpoznać jego twarzy, wiedziałam tylko, że był mężczyzną.. między innymi po jego muskularnej budowie. Przymknęłam jeszcze na chwilę oczy, a moje ciało zaczęła pochłaniać nicość.


_______________________________________________

Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale jak wiecie.. nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Tak bardzo was przepraszam.. kompletnie na nic nie starcza mi czasu. Obiecuje, że następny rozdział pojawi się jutro lub we wtorek. Kocham Was.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

5 komentarzy:

  1. świetny rozdział <3 nie mogę doczekać się następengo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie moge sie doczekac :*

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział fajny jednak szkoda,że taki krótki...czekam już na nowy ;) ale spoko rozumiem,ze nie masz czasu na dodawanie ze względu na szkołę

    OdpowiedzUsuń